Moja lista blogów

07 lipca, 2017

Haiku Adama Mickiewicza



50 haiku z wierszy Adama Mickiewicza



ciało jak kwiat
otoczony puchem
zerwane podmuchem



w wodzie na dnie
gdy na nią ciemną
promień słońca padnie



lać miłość z serca
jak źródło wodę
z wnętrza leje



płynie w suchym morzu
koń mój i rozcina
sypkie bałwany piersiami delfina



źródła szemrzą
jak przez sen
na łożu z bławatów



powietrze tchnące wonią
tą muzyką kwiatów
mówi do serca



motyle
niby tęczy kosa
baldakimem z brylantów okryły niebiosa



uciec z duszą na listek
i jak motyl szukać
tam domku i gniazdeczka



stały rzędami opoki
woda tonią przejrzystą
odbiła twarze ich czarne



błysnęło wzdłuż grom ryknął
woda tonią przejrzystą
odbiła światło głos zniknął



dziś sępy
czarnym skrzydłem
oblatują groby



słowik nie słyszy strumienia
który w podziemnej głębi
rozwodzi swe jęki



pod bramą niebios
ciemny las
twoim płaszczem



snuć miłość
jak jedwabnik nić
wnętrzem swym snuje



twój turban
z chmur haftują
błyskawic potoki



doliny głazy
u nóg mych płyną
jak fale potoku



po safirowym przestworze
obłok jak senny
łabędź na jeziorze



zawstydziło się
licem rubinowym
zorze



minąłem
grom drzemiący
w kolebce z obłoków



Allach aniołom
tron odlał
z zamrożonej chmury



tchnąłem
z ust mych
śnieg leciał



żagle na kształt
chorągwi drzemią
na masztach nagich



gdzie są wody
które niegdyś czerpałem
w niemowlęce dłonie



nim piosnkę przypędzą
podróżnego wieczny
śnieg pochłonie



błyskawica nocna
sucha w ogrodzie
zaszeleszczy grusza



ciemno wietrzno
wrona kracze
puchają puchacze



wiatr szumi
po murach klasztora
psów szczekanie słyszę



tu wszystko czerstwi
ciągnę tchnienie
co się zimnem czyści



kto idzie minie
zawiasy rdzawieją w sieni
mchem się dziedziniec zieleni



przez palców szparę
dzień już przeminął
mroki padają szare



śród kryształowej przezroczy
woda się zamąci
rybka nad wodę podskoczy



jak dni motylka
życiem wschód
śmiercią południe



gdzie pierwej
rzeczułka ciekła
suchy piasek i rowy



za wcześnie
kwiatku za wcześnie
jeszcze północ mrozem dmucha



łoza gęsto spleciona
wzdłuż wykręconej zatoki
okryła rzeki ramiona



surowa ziemia
ciało pochłonie
oczy żwirem zagasną



cisza wokoło
tylko pod nogą
zwiędła szeleszcze gałązka



minęło lato
zżółkniały liścia
dżdżysta nadchodzi pora



mokry jaskier
wschodzi na bagnie
ognik nocny przepada



ziemia śpi
mnie snu nie ma
skaczę w morskie łona



więzieni słotą
w domowej katuszy
dziś na swobodne wyjrzym powietrze



na brzegach szum jodły
w wodach gadanie
cichego pacierza



gwiazdy nad tobą
gwiazdy pod tobą
dwa obaczysz księżyce



w podłej trawce
w dzikim lasku
urosłeś o kwiatku



lepsza w kwietniu
jedna chwilka
niż w jesieni całe grudnie



noc rozepnie zasłony
szklannym światłem
błysną kamienice



słońce zagasło
rozsiewa mroki
dobroczynna zima



słońce zajmie nieba
śpię atłasowym
pod cieniem firanek



przeszły jesienne potopy
już bruk ziębiącą
obleczony szatą



obłokom deszcze przewozić
błyskawicom grzmieć i ginąć
mnie płynąć płynąć i płynąć



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz