stare
wierzby
pochylone
nad wodą
pragnienie
młodości
gładkie
jezioro
wieczór
zapada
bez
żadnego dźwięku
każdy
dzień
trochę
krótszy
szlak
ku ciemności
Ernest Wit - moje haiku po polsku, publikowane i niepublikowane
stare
wierzby
pochylone
nad wodą
pragnienie
młodości
gładkie
jezioro
wieczór
zapada
bez
żadnego dźwięku
każdy
dzień
trochę
krótszy
szlak
ku ciemności
letnie
popołudnie
wędrowanie
poza
horyzont
zdarzeń
wciąż
przywiązany
do
dawnych czasów
zegarek
na łańcuszku
Zrywaj
dzień
Drogi zegarek na przegubie mężczyzny z wielkiego plakatu przy drodze miał być w zamyśle reklamowego twórcy symbolem wiecznego sukcesu, zwycięstwa młodości nad czasem, najlepszej chwili trwaniem. Tymczasem był starym jak świat znakiem przemijania. Dawni mistrzowie zatrzymywali przepływający świat w nieruchomym obrazie. Tym boleśniej pokazywali, że już przeminął. Tak jak mężczyzna z plakatu.
słońce
się zniża
na
palcach sięgamy
po
ostatnie śliwki
myśl
o Horacym
na
polnej drodze latem
fuga temporum
cienie
idą wolno
czytając
epitafia
letni
zachód słońca
chłód
w oczach
manekina
wyprzedaż
lata
żywej
duszy
sylf
głaszczący
włosy
traw
zatrzymuje
mnie
na
chwilę w jednym miejscu
księżyc
na rzece
pierwszy
dzień
emerytury
kwiaty
powoju
pogrzeb
bez księdza
krople
święconej wody
w
wiosennym deszczu
Wielki
Post
dusza
upija się
wieczornym
deszczem
samotny
łabędź
na
zalanej łące
wiosenna
melancholia
sierp
księżyca
pusta
kołyska
w
tamtym pokoju
moja
muza
z
palcem na ustach
letni
wieczór
stary
most
nad
leniwą rzeką
pociąg
do domu
opuszczony
cmentarz
ledwo
słyszalny
oddech
wiatru
czarne
plamy
na
żółtych liściach
melancholia
kończy
dzień
wysokim
C
drozd
śpiewak